JAGA – KATARZYNA BERENIKA MISZCZUK

Kiedy kończy się seria sympatycznych i ciepłych książek przeważnie pozostaje niedosyt. I tu pojawia się pytanie czy warto ten niedosyt niwelować? Czy warto pisać prologi, epilogi, historie powiązane luźno z treścią serii?

Jak to wszystko się zaczęło

„Jaga” to opowieść o młodzieńczych latach Jarogniewy, szeptuchy z Bielin. Jej objęcie stanowiska nie było łatwe, a decyzje, które podejmowała w trakcie pierwszych miesięcy pobytu w Bielinach miały wpływ na całe jej życie. I nie tylko jej.

Po śmierci babci, Radomiły, Jarogniewa przyjeżdża do Bielin, do starej chaty, w której mieszkała szeptucha. Splądrowane pomieszczenie, brak pieniędzy na nowe wyposażenie i nadzwyczaj wiele demonów różnej maści, to mogłoby się wydawać zbyt wiele dla młodej i niedoświadczonej dziewczyny. Jednak każdy kto czytał serię „Kwiat Paproci”, wie, że Baba Jaga nigdy nie dawała sobie w kaszę dmuchać. „Jaga” to również opowieść o początkach znajomości z Mszczujem, bielińskim kapłanem oraz Swarożycem, bogiem ognia.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła

Z każdą kolejną stroną czekałam… sama nie wie na co. Być może na akcję, a tej zabrakło. Dla mnie „Jaga” to lekkie, opowiadanie odrobinę przybliżające moment, gdy Jarogniewa stała się szeptuchą. W porównaniu do książek z serii o Gosławie, zwanej częściej Gosią, była dla mnie wymuszonym produktem, który powstał z powodu popularności serii o szeptuchach. A szkoda. Wydaje mi się, że jeśli uzupełnienie historii nie jest przysłowiową „petardą”, to nie powinno ujrzeć światła dziennego. Może i zbyt ostro, może i zbyt wprost, ale dla mnie „Jaga” była po prostu nudna.

Dodaj komentarz